Ech, możnaby to spuentować jednym prostym "Jak ja kocham moją Agatkę", ale nie byłoby to tak zaskakujące, jak temat porannych dywagacji między Jackiem i Agatką (kolejność nawiązuje do tytułu popularnej dawniej dobranocki) nt. aktualności danych w serwisach społecznościowych. Wszystko zaczęło się od moich...hmmm...sądzę, że możnaby je nazwać...narzekaniami na problem aktualności danych w serwisie GoldenLine, ale faktycznie dotyczyły dowolnej społecznościówki. Przypisano mnie do zadania prowadzenia rozmów ze sponsorami konferencji Javarsovia 2010 i dostrzegam, jakim wyzwaniem jest dotarcie do osób decyzyjnych. Wiele stron w Sieci jest nieaktualizowanych do tego stopnia, że kontakt z działem marketingu czy przesłanie zapytania przez formularz kontaktowy kończy się...
This is an automatically generated Delivery Status Notification.
Delivery to the following recipients failed.
Porażka! Gdzie jak gdzie, ale właśnie w Sieci dane kontaktowe powinny być aktualne i firmy powinny zadbać o rzetelną obsługę treści na ich stronach. I sądzę, że jest to obowiązek, a nie przywilej. Cóż, rzeczywistość jest nieznacznie odmienna od moich oczekiwań i czasami (raczej bardzo rzadko) potykam o takie kwiatki.
Skorzystałem z techniki podejrzanej u mojej Agatki przeszukiwania serwisów społecznościowych, aby dotrzeć do decydentów (nie mylić z dysydentami) - osób władnych w podjęciu decyzji o udziale firmy w Javarsovia 2010 w roli sponsora. I tu pojawia się mój, raczej nietechnologiczny dylemat poranny:
Czy można publikować nieprawdziwe dane służbowe o pracy w firmie, w której się już nie pracuje?
Czy wolno byłemu pracownikowi korzystać z marki firmy w serwisie społecznościowym, czy gdziekolwiek publicznie, aby rozgłaszać, że wciąż się w niej pracuje, mimo że już tak dawno nie jest?! Temat może wydawać się błahy, ale pikanterii mógłby dodać fakt, że delikwent mógłby zostać zwolniony dyscyplinarnie i ciągnie się za nim sprawa, głośna i publiczna, a w serwisie wciąż widnieje "Aktualny pracowadca: XYZ na stanowisku ABC". Czy firma może zażyczyć sobie zdjęcia takiego wpisu, jego aktualizacji, albo cokolwiek? Na ile można sobie pozwolić z posługiwaniem się logo i nazwą firmy? Czy mógłbym napisać w profilu, że jestem ABC w firmie XYZ mimo, że faktycznie nim nie jestem? I już na zakończenie serii dylematów związanych ze społecznościówkami, czy publikując dane w serwisie społecznościowym o swojej przynależności służbowej mamy w obowiązku obsłużenia wiadomości-zapytania, gdy piszemy do pracownika, a nie osoby prywatnej? Dobrze, że odwiozłem Agatkę i dyskusja nie trwała dłużej.
Już bardziej technicznie natchnęło mnie, kiedy wracając do domu myślałem o moich przyszłych scrinkastach. Kiedy tak zastanawiałem się co i jak, wciąż krążył koło mnie przysłowiowy "Hello World" jako pierwszy przykład w danej technologii. Od razu przypomniałem sobie moje wcześniejsze dywagacje nt. zbytniego przykładania wagi do technologii zamiast strony biznesowej, klienckiej, gdzie funkcjonalności aplikacji wyznaczają technologię i jej realizację, a nie na odwrót. I to właśnie było olśniewające (jak to słońce, które świeciło mi na Pileckiego) - narzekamy na strywializowane przykłady zastosowania technologii bez praktycznego przełożenia, a to właśnie wynika z naszego lekceważenia powodów, dla których się ich uczymy - realizowania projektów, a nie nauki kolejnej, pewnie fascynującej i bogatej funkcjonalnie technologii - języka programowania, techniki programistycznej, szkieletu aplikacyjnego, wzorca. Wszystko cacy, ale gdzie jest tego wartość, jeśli nie możemy wykorzystać ich w projektach, gdzie faktycznie stykamy się z problemami wdrożenia i wyboru tej czy innej ciekawostki technologicznej. I właśnie to jest powód, dla którego nasze przykłady użycia technologii kończą się na powitaniu świata, a paradoksalnie jego pożegnaniu, bo tyle widziano jej wdrożenia u klienta. Smutne.
p.s. Przeglądając kanał z tweetami trafiłem na niezwykle ciekawy zwrot czasownikowy (ang. phrasal verb) - brush up on sth. Za Cambridge International Dictionary of Phrasal Verbs:
to practise and improve your skills or your knowledge of something that you learned in the past but have partly forgotten
He was hoping to brush up on his Italian before our trip.
Paul's challenged me to a game of tennis so I thought I'd better brush up on my technique.
Widzę zmianę w Twoich wpisach, od czysto technologicznych do bardziej filozoficznych.
OdpowiedzUsuńA to tylko oznacza koniec etapu dziecięcej fascynacji nowymi zabawkami :D
Witaj w dorosłym życiu! Mam nadzieję, że jednak dalej pozostanie w Tobie trochę z dziecka ;-)
"Czy można publikować nieprawdziwe dane służbowe o pracy w firmie, w której się już nie pracuje?" Odpowiedz nasuwa sie sama, ale ja zapytam z drugiej strony.
OdpowiedzUsuńCzy firma moze podawac na swojej stronie, ze zatrudnia dana osobe? Tak jest w przypadku mojej poprzedniej firmy, ktora ciagle prosperuje, strone jakos tam akutalizuje, ale od 2 lat chyba nikomu nie chcialo sie usunac informacji o mnie.
Jest to prawdopodobnie w obu przypadkach po prostu lenistwo. Jednak pewnie zdarzaja sie osoby, ktore zamieszczaja falszywe informacje, ze pracuja w danej firmie. Byc moze chca zaistniec, zyskac szacunek? Ale przeciez to wyjdzie przy pierwszej lepsze okazji.
Pozdrawiam
http://j2ee.info.pl
@Łukasz Lenart
OdpowiedzUsuńDo czasu kolejnej wersji JEE ;)