01 sierpnia 2008

Urlop na Roztoczu oraz wtyczka NetBeans dla Geronimo

"Każdy ma swój urlop, miałem i ja - na Roztoczu" mógłbym parafrazować słowa pewnej reklamy. Tak, to prawda. Po długim ślęczeniu przed komputerem w końcu nadeszła pora na wymarzony urlop. Żona zafundowała mi rodzinny wyjazd na kilka dni na Lubelszczyznę, a dokładnie na Roztocze w Roztoczańskim Parku Narodowym we wsi Rudka k/Zwierzyńca.

Pierwszy dzień - terenu rozpoznanie. Drugi dzień - od rana kajakiem spływanie (Wieprzem). Trzeciego - spływu kontynuowanie. W międzyczasie wizyta w Zamościu, w którym rodzinie obiecałem wizytę na zamku, który...nie istnieje! Skąd ja wziąłem to przekonanie o zamku?! Sądziłem, że w Zamościu jest zamek, bo to takie historyczne miasto, a tu nic, zero zamków. Mimo wszystko warto było. Odwiedziliśmy bar mleczny przy Rynku Głównym, w którym jedzenie było przepyszne, a na samym Rynku pyszne gofry. W wolnej chwili wylegiwanie na plaży nad jeziorem "Stawy Echo" w samym Parku, przy stanowisku Konika Polskiego. Wszystko okraszone piwem Zwierzyniec za bagatela 4PLN za 0,5L w knajpie (!) Trudno się dziwić skoro browar piwa Zwierzyniec to właśnie miasto Zwierzyniec. Pogoda dopisała, więc wyjazd, mimo, że jedynie 5-dniowy, udał się wspaniale. Bez dostępu do komputera, braku telewizora, ze spaniem po 9 godzin i ciągle na dworze można niesamowicie wypocząć. Polecam! Jako podsumowanie wspaniałego miejsca na wypoczynek niech wystarczy (niewyraźne) zdjęcie z miejscowej lodziarni.

Potrafią rozbawić człowieka, nieprawdaż?! Po drodze na Roztocze (z Warszawy) przejeżdża się przez miasto chrząszcza - Szczebrzeszyn. Teraz, nie tylko potrafię wskazać kolejny Park Narodowy, ale i wiem, gdzie ów słynny Szczebrzeszyn leży. Jako ciekawostkę pobytu w zajeździe "W Starym Kinie" w Rudce codzienny brak Javy rekompensowało mi śniadanie z Mocha Java na ścianie.

Chyba jestem skazany na Javę.

W drodze powrotnej zawitaliśmy do Karczmy "Bida", która mimo swojej nazwy serwowała smakowite dania w porcjach znacząco przewyższających nasze oczekiwania. Przyzwyczajeni do typowych rozmiarów potraw w przydrożnych karczmach trzeba było widzieć nasze miny, kiedy na deser zamówiliśmy placki ziemniaczane i naleśniki, a podano nam zestawy obiadowe. Jedzenie pyszne i to w okazałych ilościach.

Po powrocie przejrzenie poczty, a tam ciekawostka związana z NetBeans IDE 6.5. Co jakiś czas NetBeans 6.5 (w fazie rozwojowej) zaskakuje. A to wsparcie dla nowych typów projektów, a to znaczna poprawa wyświetlania struktury katalogowej projektów podczas ich importu/otwarcia/itp., a tu jeszcze...wsparcie Apache Geronimo przez NetBeans IDE za pomocą wtyczki Geronimo 2 Application Server. Nikt się nie chwalił, nikt nie napisał, niedobrze. Taka funkcjonalność, a tak niewiele reklamy. Czyżby autorowi nie zależało na sprawdzeniu wtyczki w ogólnym użyciu?

Jeszcze nie próbowałem się z nią, ale może ktoś z Was już to zrobił?! Jakie wrażenia? Warto się jej przyjrzeć? Jaka wersja Apache Geronimo jest wspierana? Podobno rozwojowa wersja 2.2 nie jest.

p.s. W trakcie urlopu udało mi się zebrać w sobie i przeczytałem książkę "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec" Roberta T. Kiyosaki'ego. Książka przedstawia prawdy oczywiste na temat naszego podejścia do pieniędzy i pracy, która jest ich głównym źródłem, w bardzo nietypowy sposób. Nawet, jeśli wciąż liczysz, że praca jest dla Ciebie wszystkim, a ZUS zapewni Ci dostatek, warto zapoznać się z nią. Teraz wszędzie wokół mnie widzę tylko pasywa ;-) Pora zabrać się za stronę aktywów. Sugestie mile widziane.

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci tak Jacku: w Bidzie, to mawiaja, ze "nic sie nie marnuje" ;) wiec uwazaj. A dwa: zawiezlismy naszemu pieskowi kotleta i pierogi z Bidy. Kotleta nie zjadl, pierogi tak ;) - wnioski same sie nasuwaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja osobiscie uwazam, ze w Bidzie jest bardzo dobre jedzenie. Czesto tam bywam i naprawde jest w porzadku. I nie jest to tylko moja opinia Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity zbieg okoliczności: jestem sobie u rodzinki w Zamościu, właśnie wróciliśmy z udanego, całodziennego wypadu nad Echo w Zwierzyńcu, zahaczając oczywiście o zwierzyniecki browar i lodziarnię, w której nie dało się nie zauważyć prośby nad okienkiem kasy. Jacek, wyobraź sobie moje zdziwienie kiedy po powrocie kliknąłem w powiadomienie o nowym wpisie na Twoim blogu ... :D

    Pozdrowienia z Zamościa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Michał,

    A teraz przeczytaj wycinek wiadomości, którą dostałem dzisiaj od stałego czytelnika:

    "Właśnie dzisiaj wróciłem ze spływu na Roztoczu m.in. Wieprzem z Obroczy do Rudki. Ponieważ jestem stałym czytalnikiem Pana blogu po przyjeździe sprawdziłem co ciekawego w Javci słychać i... bah. Proszę mi wybaczyć ale niemogłem się powstrzymać od napisania maila. Proszę jaki ten świat mały :) Niesamowite, że też się nie spotkaliśmy (a może się spotkaliśmy :) tylko nic o tym nie wiemy). Ja płynąłem kajakami p. Czochry."

    I co Ty na to?! To dopiero nazywa się mały świat! Okazuje się, że Roztocze to miejsce wypadowe dla wyeksploatowanych programistów javowych :P

    Teraz przymierzamy się z żoną do Polesia. Propozycje mile widziane.

    Jacek

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, że będziesz w Lublinie to nie wypuścilibyśmy cię bez prezentacji na naszym JUGu;P

    btw: w Bidzie KIEDYS było dobre żarcie...

    OdpowiedzUsuń