08 kwietnia 2011

Niezwykle pouczająco podczas 33rd Degree

Jakiś czas temu Grzesiek Duda napisał do mnie w sprawie wystąpienia w roli prelegenta podczas tegorocznej edycji konferencji javowej w Krakowie 33rd Degree.

Początkowo potraktowałem zaproszenie dosyć nonszalancko (wybacz Grzegorz), tzn. sądziłem, że z samodzielnego organizowania konferencji 3-dniowej wyjdzie co najwyżej konferencja na poziomie 100-osobowego spotkania. Jeśli dodać do tego koszt konferencji na poziomie 500+ PLN, obraz sam się złożył. Mimo wszystko przyjąłem zaproszenie z niemałym dreszczykiem emocji, jak się to wszystko uda złożyć.

Zdecydowanie się udało! Było wspaniale! Gdybym tylko mógł przełożyć swoje obowiązki i móc pojawić się już pierwszego dnia, na pewno skorzystałbym z większej liczby prezentacji. Szczerze żałuję, że nie mogłem pojawić się wcześniej.

Mimo wyłącznie jednego dnia podczas konferencji, miałem okazję zrealizować swoje plany prospołecznościowe - poznać kilku ciekawych ludzi spoza Polski - Dan Allen, Dierk Konig oraz Matthew J McCullough oraz spotkać się ze znajomymi z kraju. Miałem również w końcu okazję spotkać osobiście z "kontaktem" z O'Reilly - Josette Garcia, która podarowała mi książkę Java: The Good Parts do recenzji (a REST in Practice "oznaczyłem" jako do obowiązkowej lektury, bo chwila czytania i doświadczyłem błogiego uczucia zrozumienia tak powszechnego zainteresowania REST na niekorzyść SOAP, WSDL i podobnych "uproszczeń").

Moje spotkanie z 33rd Degree zacząłem od własnego, porannego wystąpienia EJB 3.1 vs Contexts and Dependency Injection (CDI) and Dependency Injection for Java in Java EE 6 (slajdy dostępne są jako JacekLaskowski-33rdDegree-EJB-DI-CDI-JEE6-8.04.2011.pdf). Gdyby jeszcze nauczyć się panować nad tremą! Pamiętam, kiedy podczas zeszłorocznej edycji GeeCON miałem swoje pierwsze wystąpienie po angielsku dla głównie rodzimej publiczności i nie byłem zadowolony ze swojego występu, właśnie głównie z powodu języka. Coś musiało zaskoczyć, gdzieś wewnątrz, abym przełamał opór przed angielskojęzycznym wystąpieniem w Krakowie i to była osoba Dana Allena, z którym wcześniej rozmawiałem podczas śniadania, kiedy to zapowiedział, że można spodziewać się jego wizyty. I tak też zrobił. Wtedy nie miałem już wątpliwości, że angielski będzie obowiązującym językiem. I się zaczęło.

Slajdów merytorycznych było 20, więc wypada 3 minuty na każdy (w sumie 60 planowanych minut). "3 minuty na każdy slajd?! Jako to?!" - myślałem. Sądziłem, że to niemożliwe, aby wypełnić treścią 3 minuty per slajd, a okazało się, że z 60 minut zrobiło się 75. Kiedy się nad tym zastanowić, to powód jest dosyć oczywisty - była to jedna z najbardziej interaktywnych prezentacji, jakie miałem możliwość poprowadzić. I to wliczając w to te polskojęzyczne! Bajka. Moim celem było takie zaangażowanie publiczności, aby ostatecznie to oni nie ja mówili i mam wrażenie, że się udało. Udało się również zaangażować Dana Allena do wyjaśnienia kilku problemów. Przy pełnej sali, z kilkoma osobami "w drzwiach", widoczną aktywnością uczestników z pierwszych rzędów uważam, że moja prezentacja mogła się podobać. Mam kilka usprawnień w sposobie prowadzenia moich przyszłych prezentacji i na pewno muszę skoncentrować się na zwiększeniu interakcji z uczestnikami tak, aby wyzwoliła się swego rodzaju rozmowa, w której wymiana doświadczeń i opinii będzie łatwiejsza. Na pewno nie będzie prezentacji typu "wprowadzenie", a raczej skoncentruję swoje wysiłki na prezentacjach na wyższym poziomie merytorycznym z przeglądem bardziej zaawansowanych cech danego rozwiązania czy specyfikacji. To mnie kręci i dało się zauważyć zrozumienie takiego podejścia u dzisiejszych słuchaczy. Czy ja napisałem "słuchaczy"?! Przecież to byli rozmówcy, uczestnicy dyskusji! Wybaczcie.

Później uczestniczyłem jeszcze w prezentacji Matthew J McCullough nt. Apache Hadoop i mimo mojego rosnącego zachwytu tym rozwiązaniem oraz podstawowej wiedzy na jego temat, Mattew wzniecił jeszcze większą potrzebę zgłębiania tematu. Przede wszystkim pokazał mi sposób na znacznie łatwiejszą naukę Hadoop z gotowymi do uruchomienia obrazami. Pobieram jeden, np. Cloudera's Hadoop Training VM i mam wszystko potrzebne do nauki. Dokładnie ta dawka wiedzy, której każdy nowicjusz poszukuje, wręcz pożąda. Matt pokazał jeszcze jedno możliwe użycie Hadoop - użyć jego systemu plików HDFS do przechowywania dużych plików, z którymi praca dostępnymi narzędziami systemowymi na pojedynczym typowym komputerze mogłaby zakończyć się zapełnieniem całej dostępnej pamięci RAM. Inspirujące. Jakkolwiek użycie Hadoop traktuję jako szczątkowe, to wiedzę, gdzie i jak użyć go skutecznie, uważam za bardzo wartościową. Już oczekuje na mnie Hadoop in Action, a zaplanowałem jeszcze lekturę Hadoop: The Definitive Guide, Second Edition. Czytania mam po pachy.

Chciałbym jeszcze raz podziękować Grześkowi za zaproszenie i możliwość spędzenia czasu w bardzo pouczający sposób. Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz