20 października 2010

Wrażenia z 70. spotkania WJUG - Clojure i ja w akcji...zaginęliśmy?

To była dopiero przeprawa - droga przez męki dla słuchających mojego wystąpienia podczas 70. spotkania Warszawa JUG.

Zaczęliśmy około 18:10 z projektorem, który komunikatem o swojej niedyspozycji (coś związanego z wentylatorem, czy innym swoim podzespołem) zajął połowę wyświetlanego slajdu, centralnie. Próbowałem udać, że nie powinno popsuć nam to spotkania.

Pamiętając moje dokonania na polu utrzymania czasu prezentacji i że wielu przykłada do tego równie wielką wagę, jak do strony merytorycznej, poprosiłem uczestników, abyśmy równo o 19:30 zakończyli spotkanie. Od tej godziny, wyjście z sali nie mogło być okraszone złowrogim spojrzeniem prowadzącego. Takie ukonstytuowaliśmy prawo. Bez względu na miejsce w mojej prezentacji, 19:30 stała się godziną graniczną chyba, że znajdą się tacy, którzy poproszą o więcej. I tacy się znaleźli! Wtedy się dopiero zaczęło bezpardonowe zmaganie z czasem. Skończyliśmy o 21:15 w sali, w gronie około 15 osób , aby kończąc dyskusje przy wejściu - tym razem już w gronie 7 osób - zakończyć całość około 21:45. W domu pojawiłem się po 22:00 (!)

Gdyby tylko liczba uczestników, dyskusje i poszczególne czasy na odcinkach - właściwa prezentacja, dyskusje po, w sali i przy wejściu, miały być wyznacznikiem sukcesu, powiedziałbym, że był ogromny. Zawsze uważam z przymiotnikami, które podobnie jak gusta, mają różne zabarwienia dla różnych ludzi, ale tym razem nic poza "ogromny" nie przychodzi mi do głowy.

Merytorycznie? Cóż, mogło być lepiej. Z mojego "prezenterskiego" punktu widzenia nie popisałem się. To znaczy, popisałem się, ale niewiedzą, a to zdecydowanie nie było tematem spotkania. O Clojure było conieco, może trochę więcej o samym programowaniu funkcyjnym i w zdecydowanej przewadze wiele o (bez?)sensowności użycia Clojure w projektach, które obecnie są przez nas obsługiwane Javą.

Tutaj sypiąc głowę popiołem, kajam się przed uczestnikami, prosząc o wybaczenie, że dałem się ponieść próbie porównywania Clojure do Javy, kiedy wcale nie byłem do tego przygotowany, a w dodatku, wcale nie miałem zamiaru tego robić (!) Języka Java zacząłem uczyć się w czasach appletów, kiedy to one były jedynym sposobem, aby ożywić strony HTMLowe. To była era wszechobecnego CGI z perlem i znajomość rozwiązania tego akronimu albo umiejętność wyjaśnienia, o co w nim chodzi znaczyły wiele (coś, co teraz porównałbym do Java EE i zasad rządzących serwerami aplikacyjnymi). Java z appletami była czymś praktycznym i w zasadzie nie było innego wyboru. Obecnie nie ma tego luksusu - nie tylko, że wybór jest między .Net a Java EE, ale mnogość rozwiązań w samej Javie - czy to języki programowania (ale tutaj można założyć, że zaleca się Javę), czy szkieletów aplikacyjnych - może przyprawić o ból głowy. Jest zauważalnie trudniej wejść nowicjuszowi w świat języka Java i Java EE. I gdzie tu miejsce dla poznawania programowania funkcyjnego i to jeszcze w wykonaniu Clojure. Ma to jakiś sens?

To nie było pytanie, na które zamierzałem odpowiedzieć i nie odpowiedziałem.

Tematem mojej prezentacji był "Wstęp do programowania funkcyjnego z Clojure". Podkreślam słowo "wstęp" i rezerwowałem sobie wręcz rozumienie go jako "wstęp do wstępu". Raczej służyło to zebraniu postrzegania nauki innego paradygmatu programowania niż imperatywno-obiektowy w wykonaniu Javy. Postarałem się o wdrożenie podejścia "Release early, release often", z tym, że tym razem chodziło nie o namacalny produkt, a wiedzę.

Jakkolwiek moja strona prezentacyjna szwankowała, to uważam, że strona przeciwna (w sensie analogicznym do pary lewa-prawa a nie za-przeciw), czyli słuchacze, spisała się wyśmienicie. Na sali znalazło się 5 osób, które na pytanie "Czy programujesz w języku funkcyjnym?" odpowiedziały "Tak" - dwie czysto hobbistycznie, jedna programująca w Clojure w Fablo.pl, inna, która właśnie przeszła (jak to ujęła) z "naukowego" Haskella na bardziej finansowo-zorientowaną Scalę i ostatnia, która swoją przygodę z programowaniem zaczęła od programowania funkcyjnego i, jak się okazało później, zna około 30 języków programowania z Javą okrzykniętą jako ten język, który nie tylko, że ma się dobrze, ale będzie wiodącym przed długie lata. Pozostała, bodajże 35-cioosobowa, grupa to programiści Java, którzy albo mieli zajęcia z programowania funkcyjnego na studiach, albo przymierzają się do języka Scala, albo kto wie, co w pozostałych głowach siedzi.

Rozmawialiśmy o wsparciu IDE dla programowania funkcyjnego w dowolnym języku - przewijał się Groovy, Scala i Clojure, naprzemiennie. I można było zauważyć ogólnie panujące przekonanie, że brak wsparcia IDE w postaci podpowiedzi, refactoringu, przeglądania hierarchii klas w górę/dół, przeskakiwania między wywołaniem funkcji, a jej definicją, w zasadzie skreśla język jako możliwy do zastosowania w projekcie komercyjnym, w którym "więcej się czyta kod niż pisze". Tego nie brałem wcześniej pod uwagę, a to kładę na karb mojego, niewielkiego udziału w projektach programistycznych. Pojawiła się teza, że przy pewnej skali projektu, można przyjąć sensowność użycia dynamicznie-typowanego języka zamiast Javy, powiedzmy przy 100k linii kodu (wartość wyjęta z kapelusza, ale ma być dostatecznie mała, aby dało się to ogarnąć). Mieszanie składniowe języków na JVM, np. Java i Clojure, w projekcie nie zdobyło entuzjazmu, przede wszystkim dlatego, że późniejsze utrzymanie może znacząco podnieść koszty. Sensowne rozumowanie, z którym trudno się nie zgodzić.

Zaprezentowałem Clojure z mojego, javowego punktu widzenia, który pozwala mi tworzyć rozwiązania Java EE z aplikacjami webowymi w roli głównej. Tutaj Java ma się świetnie i jakkolwiek mamy do dyspozycji Grails z Groovy, Lift ze Scala, Ruby on Rails z JRuby, to nie zauważyłem akceptacji wśród uczestników dla ich powszechnego stosowania, przede wszystkim z powodu obecnego stanu wsparcia narzędziowego i późniejszego utrzymywania mieszanki składniowej Java-nieJava. Uknęliśmy wręcz termin "podejście dogmatyczne", któremu przyświeca minimalizowanie języków na JVM ze wskazaniem na Javę.

Gdybym ja był słuchaczem, nie dostrzegłbym sensu nauki programowania funkcyjnego, a już tym bardziej Clojure.

Podczas mojego wystąpienia o Clojure nie pokazałem niestety nic, co nie byłoby możliwe w Javie i Java EE, a biorąc wsparcie narzędziowe i ogólny stan świadomości programistycznej o nich, to, wespół z moim prawie zerowym teoretycznym, a zerowym, praktycznym doświadczeniem, takie podejście nie miało racji zaistnienia. Za dużo jeszcze we mnie myślenia javowego, a za mało Clojure i PF. Kiedy dodać do tego brak prezentacji chociażby Clojure STM i tak podkreślanej prostoty zrównoleglania zadań w językach funkcyjnych, rozumowanie, że da się zrobić w Clojure, to, co potrafimy i robimy na codzień w Javie jest dalece niewystarczająca. Jest niewystarczające również, aby myśleć o nauce, której nie towarzyszy przeświadczenie, albo chociaż nadzieja na możliwe, przyszłe użycie praktyczne. Pełna zgoda i tutaj upatruję swoje braki. Chociażby Clojure STM jest rozwiązaniem do użycia z poziomu Javy, jako biblioteka i tu właśnie widziałbym sens prezentacji Clojure jako wzbogacenia naszego przybornika programisty. To da się użyć natychmiast. Później dopiero widziałbym ewangelizację Clojure przez pryzmat zrównoleglania, a w kolejnych odsłonach i tylko przy założeniu, że poprzednie są zrozumiałe, a być może i wykorzystywane, wchodziłbym w temat innej składni i samego programowania funkcyjnego w ogólności. To jest moja nauka na przyszłość, która wyznacza dalsze kierunki rozwoju w Clojure.

Z pozostałych tematów, które uczestnicy wyrazili jako wartościowe do pokazania w ramach naszych spotkań Warszawa JUG pojawiły się: testowanie, refactoring, wykorzystanie skryptu jako klasy, jak efektywny jest bajtkod Clojure, monady z przykładami, TCO w rekurencjach na przykładzie chociażby ciągu Fibonacciego i równoległe rysowanie kółek. Ze swej strony dodam do tego: demonstracja siły przeładowywania definicji funkcji w locie, w trakcie tworzenia oprogramowania, bez konieczności restartu środowiska uruchomieniowego oraz możliwość poznawania API Javy z użyciem Clojure REPL.

Tym samym chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom za udział w mojej prezentacji Clojure i towarzyszące temu, niezwykle inspirujące dyskusje. Dziękuję również za cierpliwość podczas lektury tego wpisu. Ryzykuję, że zabrzmię banalnie, ale współpraca z Wami to czysta przyjemność dająca mi wiele satysfakcji. Pewnie już zwyczajowo, ale wciąż z serca, wszystkim życzę podobnych doznań.

Prezentacja dostępna jest do pobrania jako JacekLaskowski-WJUG-Wstep-PF-Clojure-19.10.2010.pdf.

Jeśli przychodzi Wam do głowy temat warty omówienia podczas spotkań JUGowych, piszcie. Ustawiam się w roli zdającego relację z postępu moich prac podczas kolejnych spotkań. Wy przywdziewacie szaty zlecających i jednocześnie egzaminujących wyniki. Czyż to nie idealny sposób na naukę dla obu stron?! "Ucząc się uczę", albo "Ucząc uczę się". Nie wierzę, że nie znajdzie się ochotnik, aby skorzystać z oferty.

Kolejne spotkanie za 2 tygodnie. Chętni? W przypadku braku, zakładam, że oddaje mi się pola na rzecz dalszego przedstawiania wad i zalet programowania funkcyjnego z Clojure. Z góry dziękuję i rezerwuję sobie prawo, do skorzystania jedynie w ostateczności.

p.s. Do warsjawy 2010 pozostały 3 dni. Do tej pory zarejestrowało się już ponad 150 osób (dokładnie 151 - stan na godzinę 11:00)! Skala zainteresowania sobotnią konferencją przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Niech będzie ona równie wartościowa dla prelegentów, jak moje wczorajsze wystąpienie dla mnie, a uczestników proszę o podobny poziom aktywności. Parafrazując słowa Owsiaka "Oj, będzie się działo!"

2 komentarze:

  1. Niestety, opuściłem przed tygodniem Warszawę - na dobre, więc cóż - pozostało mi czekać na kolejne spotkanie Wrasse :>
    Jesli chodzi o clojure to ilosc nawiasow odstraszala mnie skutecznie - az do momentu gdy zerknalem na post w ktorym pokazales od strony praktycznej - i oczom ukazal sie DSL, znacznie przyjemniejszy od znacznikowego chaosu... Co moze oznaczac ze warto sie przyjrzec clojurze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdą jest, że osoba poznająca język nie powinna ewangelizować jego nauki, jeśli sama jeszcze ma więcej wątpliwości niż wiedzy - to może zniechęcić do jego nauki. Wydaje mi się, że u mnie tak jest obecnie - chciałbym, aby więcej osób zaangażowało się w naukę Clojure, ale nie bardzo przychodzi mi znajdować wartościowe/praktyczne powody. Za mało wiedzy. Na warsjawie złapałem kolejny wiatr w żagle, kiedy Marcin z Janem pokazali piękno Clojure. Trzeba było być! A skoro nie było, to niebawem powinno pojawić się więcej o tym języku na moim blogu. Niebawem.

    OdpowiedzUsuń