Wracając wczoraj z Krakowa ze Studenckiego Festiwalu Informatycznego zastanawiałem się jak zrelacjonuję to, czego doświadczyłem. Uczestniczyłem w kilku konferencjach w Europie (jako uczestnik i jako prelegent) i muszę przyznać, że z wielką przyjemnością stwierdzam, że organizację konferencji SFI oceniam na mocną 5-tkę.
Wszystko zaczęło się od zaproszenia, które otrzymałem już na początku roku od Radka Holewy (jednego z organizatorów festiwalu). Seria uzupełniających korespondencji w międzyczasie pozwoliła mi na bardzo efektywne przygotowanie się do konferencji. Było jedno (szczęśliwie przyjemne) ale - ilość uczestników. Po kilku spotkaniach Warszawa JUG w sali MIMUW powoli przyzwyczaiłem się do możliwości spotkania 50 osób zainteresowanych tematyką Javy. Tutaj było inaczej - ogromna sala (część hali sportowej) z dobrze umiejscowionymi gadżetami prezentacyjnymi - wystarczająco obszerny ekran, nagłośnienie, oświetlenie, miejsca siedzące, "ambona", itp. Do tej pory spotkania konferencyjne zazwyczaj przychodziło mi prowadzić w zamkniętych salach (poza panelem Enterprise Java podczas The ServerSide Symposium w Barcelonie bodajże w 2005). Teraz była część hali sportowej przygotowana do celów Festiwalu i liczba osób wahająca się wokół 100-150 osób (a może tylu wydawało mi się, że jest). Tematem prezentacji był Apache Geronimo - Apache Geronimo v2 - serwer aplikacyjny Java EE 5. Czułem tremę, która początkowo ściskała mnie za gardło. Jak niektórzy mogą mniemać nie trwało to długo i kiedy się zebrałem w sobie, dalej poszło gładko tak, że pod koniec udało mi się wycisnąć kilka ciekawych pytań od publiczności. Były pytania o licencję Geronimo vs GlassFish, OSGi (w kontekście prezentacji moich planów, co do jądra Geronimo) i jeszcze jedno, którego niestety nie pamiętam. Jak to zwykle bywa na moich prelekcjach czas został nieznacznie wydłużony, ale mimo, że rozpoczynała się przerwa obiadowa nikt nie czmychnął z sali (Ci, którzy mieli dosyć mojego dywagowania nie na temat, wyszli znacznie wczesniej).
Na uwagę zasługuje fakt, że prezentacje były nagrywane, zrobiono mnóstwo zdjęć (tak, że przez moment nie byłem pewien, czy nadal byłem na tym Festiwalu, na który mnie zaproszono - przekonałem się co może oznaczać życie wśród fleszy ;-)). Wszystko będzie dostępne po zakończeniu Festiwalu - czego nie mogę się już doczekać. Cała godzinna prelekcja nt. Apache Geronimo w moim wydaniu ma być dostępna w Sieci. Na razie nie wiem gdzie. Cierpliwie czekam...
Obiad zjedliśmy w bardzo miłej restauracji na krakowskim rynku w gronie organizatorów i prelegentów, i przy ciepłej pogodzie miło wracało się na pociąg powrotny do Warszawy.
Inną ciekawostką, której doświadczyłem podczas konferencji była rozmowa z Marcinem Smolińskim z Google, który wspomniał o planach pomocy Google przy kolejnym, 7. spotkaniu Warszawa JUG nt GWT prowadzonym przez Michała Margiela. Podobnież Google namierzył temat i postanowił pomóc. Miło! Nie ma to jak uczyć się technologii wprost ze źródła.
Udało mi się również porozmawiać z kilkoma osobami zainteresowanymi prowadzeniem podobnej "działalności" jak mój Notatnik. Wiele osób zainspirowanych moim sposobem angażowania społeczności Javy do zwiekszonej aktywności, tworzenia konferencji, spotkań, etc. deklarowało podobne inicjatywy. Bardzo się cieszę, że idea jaka przyświecała utworzeniu Notatnika spodobała się i plan organizowania się i współdzielenia doświadczeniami zaczyna przynosić efekty. Wierzę, że w ten sposób poziom zaangażowania rodzimych informatyków w projektach otwartych i grupach standaryzujących znacznie się podniesie.
Podsumowując: z wielką niecierpliwością będę oczekiwał kolejnych konferencji organizowanych przez organizatorów SFI. Było miło i sporo nauczyłem się w temacie prowadzenia prezentacji. Niezwykłe doświadczenie, które każdemu polecam! Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, czy warto uczestniczyć w tego rodzaju przedsięwzięciach, wierzę, że ma to już za sobą i podejmie się wyzwania - nie musi to być rola prelegenta, wystarczy aktywnie spędzić czas na prezentacji - nie ma co mieć skrupuły przed zadawaniem pytań. W jaki inny sposób można się czegoś nauczyć przy tak galopującym rozwoju technologicznym, jeśli jednym ze sposobów nie jest zadawanie pytań?! Jeśli publika onieśmiela, zawsze można zadać pytanie po spotkaniu. Ważne, aby to robić!
No proszę jaka niespodzianka. Chciałem się do nich sam zgłosić, prosząc o jakieś wsparcie, materiały czy chociażby wskazówki odnośnie mojej prezentacji. Ale jak widać krakowski team Google mnie uprzedził. Miłe to, że firma interesuje się tym co my tu sobie w warszawie robimy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Michał Margiel
Byłem na Twojej prezentacji i podobało mi się :)
OdpowiedzUsuń