15 maja 2012

Po dwóch sesjach "Informatycznych Technologii Biznesowych" (ITB) na UAM w Poznaniu

Umożliwiono mi poprowadzenie pewnego projektu naukowego, którego celem jest zrealizowanie 24 godzin wykładów i ćwiczeń w ramach programu dwusemestralnych studiów podyplomowych "Informatyczne Technologie Biznesowe" (ITB) na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

W ten sposób mogę podzielić się swoją wiedzą w temacie programowania w Javie, Java EE 6 oraz produktów z rodziny IBM WebSphere, głównie IBM WebSphere Application Server V8 oraz V8.5 Libery Profile. Wybaczcie określenie, ale uczestnicy są pewnego rodzaju moim "materiałem poznawczym", który pozwala mi uzmysłowić sobie, jak rzeczy proste wcale takimi nie muszą być, a wszystko zależy od doświadczenia.

Kiedy ustalałem materiał do omówienia, planowałem wiele, sądząc, że 24 godziny to szmat czasu. I myliłby się ten, kto tak sądzi. Doświadczenie w wystąpieniach publicznych pomaga, ale tutaj zmienna czasu się znacząco wydłużyła, więc należało podzielić całość na małe prezentacje. Poza tym, jeśli zebrany materiał przygotowawczy nie pozwala na dopasowanie tematyki, to sprawa staje się karkołomna. Rozpoznanie audytorium jest kluczem do sukcesu sprawnego przekazu. Marzy mi się, aby po moich wystąpieniach znalazły się osoby, które pozwolą sobie na chwilę zastanowienia nad omówionym tematem. Marzy mi się, aby uczestnicy byli aktywni, wiedzieli, czego oczekują w zamian za poświęcony czas - swój czas. To jest inwestycja, którą wielu sprowadza do poziomu "odsiedzę swoje i będzie z bańki". Jeszcze mniej osób chce i potrafi wyrazić swoją opinię. Szkoda.

To sprawia, że praca z klientem (w tej konfiguracji są to słuchacze-studenci ITB) jest nieprzewidywalna i stąd okrywcza. A dodatkowo można wiele się nauczyć o materiale, który zdawało się, że rozumiem. Ot, choćby ostatnie próby z uruchomieniem executable jar, co w nomenklaturze Eclipse nazywa się Runnable Jar, a jest wykonywalnym plikiem jar z Main-Class w MANIFEST.MF.


Nie tylko nie wiedziałem o istnieniu asystenta Runnable JAR file w Eclipse, ale również później o powiązaniu między nim a konfiguracją uruchomieniową projektu.


Nie wiedziałem, bo nie było potrzebne, ale jak tu przeprowadzić wprowadzenie do Javy bez wyjaśnienia tego mechanizmu?! Teraz już wiem i kolejni będą mogli podziwiać moją wiedzę (a ja nie powiem, że jeszcze chwilę temu tego nie wiedziałem - niech sobie myślą, że się z tym urodziłem!).

I tak nieprzewidywalnie było jeszcze kilkakrotnie, kiedy kwitowałem pytania, uwagi, dyskusje stwierdzeniem "Wy to mi robicie specjalnie!" Innymi słowy, często padały pytania, które wcześniej zostały już wyjaśnione, które wymagały jedynie przeczytania, co napisane na ekranie, czy wręcz pomyślenia. Dzięki dwóm sesjom w ramach ITB nauczyłem się, że nie wszystko oczywiste, co jest dla mnie oczywiste, a wszystko wymaga czasu, skupienia i cierpliwości. Trzeba pozwolić na pytania i umiejętnie sugerować chwilę zastanowienia. Wciąż uczę się tej magicznej sztuki nauczania. Z trójką dzieci w domu wydaje się, że powinno być prościej, ale moje osiągnięcia na tym polu świadczą, że chyba jestem oporny na tę naukę.

Jeszcze przed pierwszą sesją ostrzegano mnie, żeby sobie nie urządzić wprowadzenia do programowania w Javie. Dla mnie poznawanie produktów IBM WebSphere przez osoby, które chcą wiedzieć więcej (rozumiem, że ITB, to właśnie wyrażenie tej potrzeby, że chce się coś więcej) sprowadza się do znajomości mechanizmów języka Java, w którym zostały napisane. Dlaczego? Wychodzę z założenia, że jeśli zna się podstawy, tj. składowe, to zrozumienie złożonej materii przychodzi łatwiej. Nie jest to warunek konieczny, ale przy odrobinie otwartości umysłu można poznać więcej, szybciej. Ja tego doświadczam i mam wrażenie, że inni również mogą.

Kiedy zapytałem uczestników, jakie są ich oczekiwania, zapadła cisza. Wyobraź sobie moją minę, kiedy próbuję dopasować materiał do uczestników, a oni sami nie wiedzą, czego chcą! Po sesji przedstawiania się oraz możliwego materiału edukacyjnego, odniosłem wrażenie, że wielu byłoby skłonnych poznać tajniki programowania w Javie.

I się zaczęło (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!)

Zaczęliśmy od tworzenia projektów javowych w Eclipse. Kilka klas do uruchomienia z linii poleceń, później wspomniany wykonywalny jar, do tego aplikacja graficzna i na koniec servlet z IBM WebSphere Application Server 8.5 Liberty Profile.

Odnoszę wrażenie, że było to niesamowite doświadczenie dla obu stron. Przekrój naukowy, wiekowy oraz płciowy nie pozostawia złudzeń, że tak zróżnicowanej grupy nie miałem jeszcze wcześniej. I Java się podobała (co składam również na barki nieinwazyjnego sposobu, w jakim ją wprowadziłem - chwila pochwały dla siebie ku poprawieniu nastroju).

Na kolejnym spotkaniu mamy do dyspozycji 6 godzin i na moją propozycję, aby zabawić się z Androidem, grupa odpowiedziała gromkim "TAK!" Zaproponowałem, aby uczestnicy przynieśli swoje smartfony, bo nic tak nie daje kopa ku dalszemu rozwojowi, jak możliwość korzystania z tego, co samemu się stworzyło. Dawno to było, kiedy siedziałem przy Androidzie, a teraz będzie okazja do odświeżenia materiału. Już nie mogę doczekać się, kiedy zobaczę ich twarze, po tym, jak uruchomią pierwsze HelloWorld na swoich smartfonach. Oj, będzie się działo!

Na zakończenie wycinek z korespondencji, którą dostałem od jednego z uczestników:

"Chciałbym poznać środowisko Java od podstaw, ale ukierunkowując swoje zainteresowania w kierunku tworzenia dynamicznych stron WWW. Coś mi mówi, że w tym języku drzemie większy potencjał niż w PHP. Może i się mylę, ale jak nie sprawdzę to się nie dowiem. Tak czy siak skutecznie mnie zachęciłeś by choć spróbować."

I właśnie to było moim celem! Nie mam złudzeń, że 24 godziny to zdecydowanie za mało, aby pozwolić rozkoszować się pięknem języka Java (trzeba najpierw nauczyć się jej odpowiednio smakować), ale zaintrygować nią, to już wystarczy. Ten mail jest dopełnieniem mojego szczęścia. Kiedy dodam, że na sali znalazła się pani nauczycielka, która zechciała popróbować się samodzielnie z poznaniem Javy w ramach zadania domowego, mojego szczęścia jest więcej niż jedna osoba mogłaby skonsumować :-)

Kolejne "doświadczenie naukowe" już podczas tegotygodniowego GeeCON, podczas którego wystąpię z prezentacją "A whirlwind tour of Clojure", aby po niej pojawić się na spotkaniu Warszawa JUG 22 maja z tematem "Budowanie aplikacji Java EE 6 z Clojure" (zapraszam do dyskusji o jego formie i tematyce), aby pojawić się w Ustroniu 28 maja, Tarnowie 29-30 maja i Warszawie na konferencji Softdevcon 31 maja. Do zobaczenia!

p.s. Swoje doświadczenia zbieram w postaci materiałów szkoleniowych, które mam nadzieję opublikować niebawem. Pisz na priv, jeśli jesteś zainteresowany/a poznaniem szczegółów lub udziałem w projekcie jako beta tester. "Amicorum omnia communia" jak mówią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz