To były wakacje! Całkowity odskok od technologii javowych w stronę wypoczynku pełną gębą. Dzięki przedsiębiorczości mojej żony mieliśmy okazję kolejny raz wybrać się samochodem na wakacje do Chorwacji, gdzie pogoda rozpieszczała nas przez cały pobyt, a później już lokalnie, wyjazd do Białowieży (nawet dwukrotny) i Supraśla. I to bez komputera! Dla niektórych to normalne, ale dla mnie przez ostatnie lata owa normalność stanowiła nielada wyzwanie i komputer jechał z nami. Tym razem było inaczej. I nie żałuję, bo chociażby z nudów człowiek szedł o przyzwoitej porze spać, aby wstawać rano wypoczętym. Totalny odlot. Kiedy już wróciliśmy z wojaży wzięło mnie nawet na pogrywanie w grę internetową Traviana (adresu świadomie nie podaję, aby mnie ponownie nie wciągnęło, albo innych :)). Gra bardzo zbliżona do Civilization, ale cały sęk polega na tym, aby nie rozwijać się, a rozwijać wojo i łupić (a że przy okazji się i tak rozwijają wioski, to już inna historia). Wzięło mnie na tyle, że skoro nie angażowałem się w poznawanie Javy zabrałem się za układanie wyliczeń, jakby tu najefektywniej rozbudować osady w możliwie najkrótszym czasie. W pewnym momencie zacząłem nawet czytać o programowaniu liniowym i innych algorytmach, aby tylko połączyć pożyteczne z niepożytecznym (co było czym, nie jestem w stanie teraz powiedzieć). Pojawiły się różne zestawienia w OpenOffice Calc i tak trwało przez całe wakacje z niewielkimi przerwami. Już myślałem, że nie dam rady się z tego wykaraskać, ale wystarczyło uzmysłowić sobie, że przy tej całej zabawie, nic człowiek nie zyskuje. Kompletnie nic! Jedynie miernej jakości zabawa i całkowicie niepotrzebna strata czasu. Przy całkiem niezłym wyniku postanowiłem zaniechać procederu na rzecz porzuconej Dżawki. Zabawne w tym wszystkim było to, że kiedy przyszło do nazywania kolejnych wiosek postanowiłem nazywać je kolejnymi wyrazami w znanej nam wszystkim frazie "public static void main". Co mnie zaskoczyło, że akurat main to faktycznie miała stać się wiochą główną - stolicą (15-cropowcem). Dodatkowo, kiedy zauważyć, że wyrazy z 'a' były od budowania wojska offowego, a reszta deffowego widać niesamowite zależności Javy ze wszystkim co może sprawić przyjemność :) To mam już za sobą i jeśli kiedykolwiek wrócę do gierek internetowych, to chyba tylko, aby samodzielnie napisać taką. Mogłoby być ciekawym doświadczeniem.
Podczas wyjazdów wakacyjnych udało mi się trochę liznąć literatury niejavowej. Zabrałem się za czytanie książek o negocjacjach, "7 nawyków" Coveya i temu podobne. Pojawiły się również książki o finansach, więc było trochę o giełdzie, inwestowaniu, oszczędzaniu, FOREX i temu podobnych. Tutaj również znalazłem kilka podobieństw z naszym "najulubieńszym" zajęciem, jakim bezsprzecznie jest programowanie w Javie. Jakby nie patrzeć, każdy z nas zarabia i wierzy w to, że któregoś dnia będzie zarabiał jeszcze więcej. Z tym "jeszcze większym zarabianiem" wiąże się jednak fakt, że "więcej zarabiać, znaczy więcej wydawać" (wszystkim tym, którym udało się zapobiec temu gratuluję i proszę o kontakt). Wszyscy zarabiamy, ale niewielu z nas oszczędza, nie wspominając już o inwestowaniu. Pewnie na palcach jednej ręki możnaby policzyć osoby, które poświęcają inwestowaniu więcej uwagi. Co niektóry z nas, coś tak próbuje, ale jest to tak, jakby próbować stworzyć aplikację webową, a nigdy nie uruchomić kontenera servletów. Większość z nas przecież ma zrozumienie matematyki (chociażby powierzchowne, ale większe niż powszechnie), więc podwaliny do zrozumienia jak działa ekonomia są. Jeśli dodać do tego znajomość algorytmiki, to aż trudno uwierzyć, że aplikacje wspomagające podejmowanie decyzji finansowych nie powstają, jak przysłowiowe "grzyby po deszczu" (!) Gdyby próbować to zrozumieć przez pryzmat siebie, to mógłbym postawić tezę, że owa wiedza powoduje, że wiemy wiele, ale jest to jeszcze niewiele, aby w pełni zarządzać naszym budżetem. Wymaga to trochę większej aktywności na innym polu niż śledzenie nowości javowych, a na to nie ma już po prostu czasu. Czyżby? Jeśli tak, to jakich luksusów spodziewamy się po 65. roku życia? Właśnie zacząłem się nad tym zastanawiać (nota bene, w wakacje zawsze wypadają mi urodziny :))
W owych książkach mogłem przeczytać takie zwroty jak "bądź konsekwentny, pragmatyczny, licz się z niepowodzeniem, dywersyfikuj, spekuluj, uważaj na "owczy pęd", trzymaj się trendu", co przypomina mi zachowanie nas samych, jako uczestników społeczności javowej. To w zasadzie o nas, ale książki były o...inwestowaniu. Czyż nie jest to zdumiewające?! Nasze typowe zachowania niezwykle upodabniają nas do inwestorów giełdowych. Kiedy sobie to uzmysłowiłem wprost nie mogłem w to uwierzyć, ile nas łączy, a faktycznie jaka jest przepaść między obiema grupami. Jakbyśmy wypalali się uprawiając programowanie i na finansowanie już nie ma siły. I jedno i drugie wymaga wiedzy i praktyki. Wiemy również, że "jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana", więc ciągle się dostosowując warto rozważyć dostosowanie się do aktualnej sytuacji finansowej i uszczknąć niewiele, aby zainwestować i potencjalnie zarobić wiele. Wszędzie trąbią o cięciach, zwolnieniach, spowolnieniu gospodarczym, więc może to jest ten moment, kiedy my, osoby uczone logicznego myślenia, rozwiązujące nietrywialne problemy biznesowe w postaci nietrywialnych aplikacji, weźmiemy się w garść i wystartujemy z własnym biznesem? A jeśli jeszcze nie teraz, to może chociaż warto rozważyć rozpoczęci nauki o inwestycjach i przy okazji stworzyć aplikację, która i Tobie, i Tobie, i Tobie również, pomoże zapomnieć o problemach finansowych. Wydaje mi się, że można, ale czy się faktycznie nam chce? Do rozważenia.
Pojawiły się nowe pomysły na rozruszanie społeczności javowej, ale o tym na razie sza, aby nie zapeszyć. Powinno być ciekawiej, ale nie wszystko na raz. Na razie rozpocząłem nowy sezon blogowania. Ag(reg)atka już pewnie zaczyna się martwić odpły(ja)wającym Jackiem :)
Jakby Ci to powiedzieć...
OdpowiedzUsuńInwestuję na giełdzie, zakładam właśnie firmę i pracuję nad nowym ciekawym projektem... w dodatku jestem w stanie ograniczyć się do wydatków rzędu 1000 PLN miesięcznie i wcale nie uważam tego za coś ciężkiego do osiągnięcia :P
Zaoszczędzone pieniądze oczywiście reinwestuję (nie tylko w giełdę). Co do tych 65 lat to wychodzę z założenia, że jeśli sam nie odłożę to na zus, OFE i tak nie mam co liczyć :)
Ile wolnych palców pozostało Ci na ręce?
Pozdrawiam,
Radek
Ja podczas wakacji przeczytałem książkę "Kryzys" której tytuł jest zwodniczy - gdyż nie dotyczy wcale ostatnich światowych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńKsiążka taka do czytania... Autor uwielbia pisać o lekarzach i o ich życiu. Taki szpital na peryferiach.
Jednak, zaskoczyło mnie to, że autor uważa bycie lekarzem za pewien rodzaj sztuki. Hmm, to tak samo jak być programistą.
Bycie lekarzem wymaga bowiem posiadania ogromnej, stale aktualizowanej wiedzy. Dokładnie. Bycie lekarzem wymaga podejmowania decyzji, stawiania pacjentowi diagnozy i to już jest sztuką. Dokładnie jak programowanie. Wiedza i decyzje, które mogą być sukcesem ala Google, lub nieco mniejszym sukcesem i obsługiwać klientów pizzerii.
Wcześniej myślałem, że tylko programiści mogą być artystami. Tymczasem, lekarz w swej książce pisze jakimi wspaniałymi artystami są lekarze. Pomyślałem, że artystyczne podejście które mam do programowania dotyczy chyba wszystkich profesji.
@Radek: A Ty myślisz, że o kim myślałem pisząc niewielu z nas oszczędza, nie wspominając już o inwestowaniu? 1000 PLN miesięcznie? Szacunek. Koniecznie napisz, jaką to cud-dietę wdrożyłeś, bo mam wrażenie, że jedzenie "zżera" nam wiele funduszy. Paradoks naszych czasów.
OdpowiedzUsuń@Antoni: Jeśli ma się pasję i ciągłe dążenie do doskonałości, to prawdopodobnie nie ma znaczenia o jakiej profesji myślimy/mówimy. Co nas jednak odróżnia od lekarzy, a przybliża do finansistów/ekonomistów, to bardziej niż pobieżna znajomość matematyki i informatyki. Jakbyśmy jednak o tym zapominali (ja na pewno). Bierzmy przykład z Radka - 1000PLN miesięcznie. Jest do czego zmierzać.
Masz rację Jacku, już kiedyś z Adrianem stwierdziliśmy, że tak naprawdę najwięcej wydaje się na jedzenie, dlatego jak idę do sklepu to zawsze mam wcześniej przygotowaną listę, która pomaga mi kupić to co potrzebne i NIE kupić tego co niepotrzebne (tak to bym kupił masę niepotrzebnych rzeczy). Dodam, że nie mam jeszcze rodziny na utrzymaniu co zapewne znacznie zmniejsza koszty w porównaniu do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńKolejna rzecz której się kurczowo trzymam to ABSOLUTNY brak kredytów, zawsze śmiać mi się chce z ludzi którzy aby zaszpanować biorą mega kredyty na samochód. Nie dość, że spłacają samochód którego nie są w stanie utrzymać to jeszcze spłacają dużo większą kwotę od jego realnej wartości.
Reasumując: wydatki można znacznie ograniczyć potrzeba tylko silnej woli i racjonalnego myślenia (wiem jest to strasznie ciężkie) :)
Pozdrawiam,
Radek
Jacku, jedzenie zzera wiekszosc funduszy - i tak bylo (caly dzien malpiszon z maczuga latal za mamutem), jest i bedzie ;-) Nie widze tu zadnego paradoksu...
OdpowiedzUsuńA Radek chyba oczekuje na Order Usmiechu :-p
1000 pln to podejrzewam ze bez dzieci i zony ? A jesli z, to na prawde respect ;-)
@szimano
OdpowiedzUsuńNie oczekuje orderu uśmiechu, jakiś czas temu przepuszczałem wszystko jak leci ALE postanowiłem się zabrać za siebie wychodząc z założenia, że o przyszłość to ja muszę zadbać sam :P
Pozdrawiam,
Radek
@Radek - kredyty nie sa zle, pod warunkiem, ze sa dobrze wykorzystane.
OdpowiedzUsuńJesli samochod, na ktory bierzesz kredyt, jest w stanie przyniesc Ci zysk wiekszy niz koszt kredytu + dodatkowe koszty, to nie widze powodu, zeby nie wziac kredytu.
Patrz takze na zmiane wartosci pieniadze w czasie. 30tys dzisiaj, to nie tyle samo, co 30 tys. za 5 lat.
Podobnie popatrz na utracone szanse. Co tracisz nie majac samochodu? Dla mnie to byloby dziennie grubo ponad 2 godz, ktore trudno byloby mi "efektywnie" wykorzystac. Sluchanie podcastow i czytanie ksiazek w autobusie moze jest OK, ale jakos wole to robic w miejscu gdzie moge sie bardziej skupic.
Wiec nie ma co od razu nadawac na kredyty. Narzedzie finansowania jak kazde inne. Tylko przed kazda decyzja powinnismy mniej lub bardziej swiadomie kalkulowac zyski i koszty, biorac pod uwage ryzyko. :) Ech... jaka ta teoria piekna... a zycie plynie i czasu straconego np. na pisanie komentarzy na blogu Jacka nikt nam nie zwroci ;)
Słyszałem o jednym z funduszy inwestycyjnych, że ma swoją grupkę geniuszy matematyczno/informatycznych, którzy opracowują ciągle algorytmy i narzędzia do wspomagania inwestowania. Ludzie z doktoratami po Oxfordach i innych...
OdpowiedzUsuńI okazuje się, że z funduszy inwestycyjnych tylko kilka miało większy wzrost niż indeks o który były oparte. A 5 latka wybierająca firmy do koszyka losowo (próbowano też z małpą) uzyskuje znacznie lepsze wyniki :)
Jak już jesteśmy w okolicach Grahama, Kiyosakiego, czy innych i informatyki to dostajemy nowy język do nauki :)
http://book.mql4.com/
Brakło by mi palców by policzyć osoby które inwestowały na 4 roku moich studiów. Ostatnio ta liczba zmalała ;)
Teraz mamy kryzys, przez ostatnie, mniej więcej 4 miesiące znajomy podwoił swoje zainwestowane oszczędności. Jest zły, że tak mało zainwestował.
hmm Jacku dobrze, że poruszyłeś ten temat, bo widzę wśród znajomych programistów i nie tylko kompletny brak wiedzy z zakresu finansów:/
OdpowiedzUsuńmoże czas wdrożyć jakiś program Javowo finansowego kółka naukowego:) które będzie szerzyło wiedzę finansową wśród informatyków:)
tutaj ktoś w Javie sobie nawet napisał jakiś programik do zarządzania finansami http://www.eportfel.com/ (nie używam ale napisany w Javie).
@Radek:
"firma, rozkręcanie własnego biznesu" - gratulacje (to chyba najlepsza droga, żeby stworzyć aktywa które będą napełniały Twoją kieszeń w przyszłości (druga strona medalu - odpowiedzialność, trochę stresu)):)
- "nie liczenie na OFE, ZUS itd." jak najbardziej prawdziwe (moja księgowa twierdzi, że jak będę szedł na emeryturę to ZUSu już nie będzie:))
A co do kredytów to ja je wykorzystuje, ale w postaci dźwigni finansowej, tylko trzeba rozróżnić zły dług (wyciąga Ci pieniądze z kieszeni) od dobrego dług (wkłada Ci pieniądze do kieszeni).
Jedna ważna rzecz trzeba zacząć inwestować i nie zrażać się porażkami:)
Powodzenia Javowi inwestorzy:)
Jacku z tymi programami do wspomagania (ich braku) nie jest do konca tak jak bardziej wbijesz sie w ten temat stwierdzisz ze faktycznie jest tego sporo co do skutecnzosci ich to inna historia zawsze ladnie i pieknie wyglada, natomiast realne inwestycje za pomoca tych wspomagaczy to inna bajka -- zawsze pojawia sie wspolczynnik ludzki ktory nawet najlepszy z tych programow probuje ulepszyc podkrecic itp i wtedy pojawia sie lipa , zreszta Panowie ktorzy napisali te ładne ksiazki o ktorych mowa to przewaznie teoretycy niestety.A jak grasz na gpw forexie itp to człowiek ktory obraca swoja kasa czesto gesto robi ruchy ktorych po fakcie nie umie wytlumaczyc .
OdpowiedzUsuńZgłebiłem pare tego typu programow wlacznie z sieciami neuronowymi i stwierdzam ze nawet jak bedzie najlepszy i na historii zarabia 80% zysku to na terazniejszosci z reguly nie jest tak rózowo
azeby nie zrozumiano mnie źle moj sceptycyzm podejscia do tematu wspomagaczy giełdowych bierze sie z tąd ze w sumie jestem w ten temat wkrecony kilka lat i za kazdym razem to jeszcze nie jest to bawiłem sie wirtualnie i w realu (za mala kase aby nie bolalo hehhe) Jeśli bedziesz tworzył projekt z tym tematem zwiazany ja sie pod tym tematem podpisuje moze tym razem bedzie to to!!
OdpowiedzUsuńSłuze teoria od strony analizy technicznej:
Fale Elliota
teoria dova
Wykresy Swiecowe
wyznaczanie trendow
Teoria fischera
Teoria kalendarza carolna
Sieci neuronowe na giełdzie (liźniete ale cos tam kumam)
Fibonacci wzniesienia
jak cos z tego bedziesz kleil to ja sie dopisuje
pozdro
W 2007 roku w konkursie na algorytmy inwestycyjne http://championship.mql4.com/2007/ tylko 1 ze wszystkich aplikacji odbiegła od średniej! Trudno odejść od trendu nie zwiększając ryzyka.
OdpowiedzUsuńNa dobry początek wystarczy pamiętać, że nie ma darmowych obiadów ;)
@Grzegorz: Zdaję sobie ze wszystkiego sprawę, bardziej chodziło mi o to, że większość młodych ludzi lubi przepuszczać pieniądze w BEZSENSOWNY sposób pakując się w złe kredyty.
OdpowiedzUsuńCo do spadku wartości pieniądza to jest to bardzo oczywiste ale i tak znajdzie się zadziwiająco sporo osób które trzymają pieniądze w "skarpecie" :D
@Łukasz: Zgadzam sie z Toba w 100%
Pozdrawiam,
Radek
Jest taka stara słowiańska mądrość: Ludzie som różne panie.
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś ma silną wewnętrzną potrzebę aby robić na innych wrażenie (w jego mniemaniu) jakimiś artefaktami zakupionymi na kredyt - jego sprawa. Taki ma "tunel rzeczywistości" i zapewne czułby się źle gdyby działał inaczej.
Przecież to dzięki temu, że on zapieprza na spłatę cały biznes się kręci:)
A jeżeli ktoś osiągnie jakiś tam poziom świadomości i zaczyna postępować strategicznie to być może dlatego, że jego osobowość jest napędzana dopaminą i potrzebuje nowych wyzwań/wrażeń. On też inaczej nie potrafi:)
Nie ma co oceniać innych, róbmy swoje Panowie!:)
@Sławek: Coś w tym jest!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Radek
Co do kredytów - co prawda kredyty hipoteczne są (były) dosyć tanie więc to inna bajka niż kredyt konsumpcyjny, ale w przypadku takowych zdecydowanie korzystniej jest wziąć kredyt na zakup a posiadaną ewentualnie gotówkę zainwestować (choćby w bezpieczne obligacje). Kupowanie mieszkania za gotówkę, jak ma się dostęp do kredytu oprocentowanego na 1,2% (plus stopa bazowa) to dopiero strata. Zwłaszcza jak pod ręką są CHFy ze śmiesznie niską stopą bazową, w tej chwili dużo poniżej 1%.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, odmawiać sobie przyjemności całe życie (tj. oszczędzać ponad miarę) po to by w wieku 65 lat mieć lepszą emeryturę? A dlaczegóż to moje młode życie miałoby być miej warte niż życie po 65. roku? To trochę tak jak z tymi kredytami. Ja wole mieć dziś a zapłacić jutro, niż płacić dziś a jutro mieć (oszczędzanie a płacenie to prawie to samo - tak samo odejmujemy sobie pewną sumę z budżetu którym dysponujemy).
Poza tym, ryzyko że nie dożyjemy 65. roku życie jest nie mniejsze niż ryzyko że nie będziemy wtedy mieć środków do normalnego życia - IMHO.
@Mariusz - wyjales mi to z ust ;)
OdpowiedzUsuń@Mariusz: Święta prawda! Dlatego ja sobie nie odmawiam, tylko ograniczam zbędne wydatki na życie, stąd mogę wydać te 1000PLN i się utrzymać przez cały miesiąc (jedzenie, rachunki itd.), pieniądze zaoszczędzone wydaję na wypady wakacyjne, imprezy, konferencje itd. itp. ALE są to rzeczy bez których się mogę obyć jeśli będzie taka potrzeba :P
OdpowiedzUsuńCo do kredytu na mieszkanie to jestem w świetnej sytuacji (nie muszę go brać), więc może dlatego mam taki stosunek do niego :)
Pozdrawiam,
Radek
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń