Po intensywnych miesiącach lektury książki "The Definitive Guide to Grails, Second Edition" i jej relacji na moim blogu przyszła kolej na spisanie wrażeń w całości. W ten sposób udało mi się choć trochę podziękować autorom za niezwykle ciekawą książkę o Grails 1.1 (w trakcie powstawania książki Grails 1.1 był w wersji BETA, ale mimo to książka nie straciła na swojej aktualności z jego wydaniem finalnym). Spędziłem ten czas bardzo mile i jestem niezwykle szczęśliwy, że miałem przyjemność przeczytać tą książkę. Jest ona zdecydowanym liderem na mojej półce książek o technologiach Java. Dzięki niej poznałem wiele okolicznych projektów i jeśli poszukujesz arcydzieła na temat Grails, to DGG2 jest nim bez wątpienia. Polecam każdemu, komu potrzebna jest lektura o Grails, Spring, Hibernate i w ogóle o funkcjonalnościach, które powinny być nieobce javowym szkieletom webowym.
Kompletna recenzja w języku angielskim, zgodnie z wymogami wydawnictwa w programie "Recenzja za książkę", jest dostępna jako Book review: The Definitive Guide to Grails, Second Edition.
Ciągle nie rozumiem tego hajpu na szkielety webowe, to powinna być ostatnia z rzeczy w projekcie. A u nas wciąż tworzy sie projekty od strony wizualnej, a później kombinuje jak to upchnąć w logiczny model biznesowy :P
OdpowiedzUsuńSzkielet webowy możnaby potraktować jako część V z MVC, więc pełna zgoda tutaj, ale ktoś to musi w końcu zrobić, więc stąd ten "hajp". Dodatkowo samo V trudno obsłużyć bez reszty, więc dostajesz wszystko w pudełku, takie dwa-w-jednym, a skoro przyszło Ci już pracować z rozwiązaniem X zapominasz o tym, czego uczyli Cię w szkole i robisz wszystko w nim. Kiedy przychodzi integracja z projektami/technologiami wspierającymi pojawiają się problemy i wtedy można zajrzeć do...Notatnika :)
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi o ten konkretny przypadek, tylko że większość projektów zaczyna się od tworzenia VC a kompletnie zapomina się o M. Dla mnie M powinno działać niezależnie, czy dostęp do niego jest przez VC (web), czy tekstowo, czy za pomocą testów. To tylko typu interfejsu komunikacyjnego z otoczeniem, z danym specyficznym środowiskiem. Model w każdym kontekście jest taki sam.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam, tylko dlaczego podniosłeś ten temat w komentarzu do mojej recenzji DGG2?! :)
OdpowiedzUsuńBo dotrze do większej rzeszy zainteresowanych, niż pod innym wpisem ;-)
OdpowiedzUsuńJa tu obserwuję swego rodzaju "porwanie" (dosłownie i w przenośni) :) Gdyby tak oddać sprawę do sądu i zażądać opublikowania sprostowania na JDNie, mogłoby to ożywić społeczność do (jeszcze większej) aktywności, co? :P
OdpowiedzUsuńWiesz jak to jest, nie ważne co byle się kręciło, taka działa Show Biznes :D
OdpowiedzUsuńKiedy Ty wlasciwie masz czas na czytanie tylu ksiazek? Praca, zona, dom, odpoczynek itp itd. ?
OdpowiedzUsuńZnów bez przesady, tą to chyba męczył ponad miesiąc, więc jak na Jacka to bardzo, ale to bardzo wolno ;-)
OdpowiedzUsuńPrawie 3! A z czytaniem to jak z oglądaniem telewizji - jeśli masz ciągle włączoną, to nie musisz siedzieć nonstop, aby oglądać - wystarczy, że pomiędzy przejściem kuchnia-komp zerkniesz przez chwilę :) A poważniej, to biorę książkę wszędzie gdzie się da - jadę po żonę 15 minut wcześniej, czekam na nią cierpliwie i...czytam książkę. Nawet zacząłem jeździć po sklepach z nią! Agata zadowolona i ja(cek) :D
OdpowiedzUsuńHeh.. jakiś pomysł to jest. Ja jadąc na uczelnię kolejką miejską (10 min) czytam. Tu 4 strony, w drugą 4 strony i jakoś idzie :). Czyli, jak się chce to można :)
OdpowiedzUsuń